Łotewski nurek Valentīns Pāvuls

Nurek Valentins Pavuls

Walenty Pavuls (17.09.1905- 14.02.1993)

Valentin Pavuls urodził się w 1905 r. 17 września w Vecauce, ale życie spędził nad wodami lub w samej wodzie - pracując jako nurek. Aby zapewnić sobie praktyczne życie, podjął się ryzykownej pracy nurka już na Łotwie. Do 1914 roku rodzina Pavulusów mieszkała w Ķipsali koło Dźwiny, w tym samym roku z powodu wojny zmuszeni byli przenieść się do północnej Rosji w okolice jezior Ładoga i Onega, gdzie przeżyli wojnę i rewolucję.

W 1922 r., po powrocie na Łotwę, musiał rozpocząć życie od nowa. — Pracując w ciągu dnia, V. Pāvulsowi udało się ukończyć wieczorową szkołę średnią Towarzystwa Krzewienia Kultury Łotewskiej i wstąpić na wydział chemii uniwersytetu , rozpoczął karierę nurka i założył własną rodzinę (żona Hermīne Kreicmane, syn Valentine i córka Laila). Pracując w elektrowni Ķegum miał także czas na praktykę malarską, której poświęcił później większą uwagę w Szwecji i Kanadzie, oraz pisanie, publikowanie artykułów w Younger News i Leisure.

W 1944 r., kiedy Rosjanie po raz drugi najechali Łotwę, Pāvuls wraz z rodziną i ponad dziesięcioma innymi uchodźcami przepłynął łodzią do Szwecji, ciągnąc przez morze kolejną łódź. Przez osiem lat mieszkał w Szwecji, pracując w małej elektrowni, wysadzając zatopione statki na Bałtyku i malując. W tym czasie rodzina powiększyła się o syna Andriego. Pracując przy budowie elektrowni Ķegum poznał kilku szwedzkich inżynierów, a gdy wraz z rodziną uciekł do Szwecji, znajomość ta okazała się ważna. W Szwecji Pāvuls zaczął poważniej skupiać się na sztuce i malować to, co widział zarówno nad, jak i pod wodą, wnosząc nowy temat do malarstwa łotewskiego.

W 1952 roku Paweł przeprowadził się do Kanady, gdzie pracował jako nurek, głównie w kanadyjskiej firmie Dredge.

Tutaj rozpoczynamy serię artykułów nt Łotewscy nurkowie historia.  Zachowajmy historię łotewskich sportów podwodnych! Do aplikowania zapraszamy łotewskich weteranów sportów podwodnych lub osoby znające podwodnych sportowców lub nurków portowych. Fragmenty wspomnień z notatek M. Derumy z 1952 r.

Nurek Valentins Pavuls

W tej Ķīpsali, gdzie mieszkali głównie kapitanowie, poławiacze łososi i kotwice, a dzieciństwo Valentina spędził na Dźwinie i tutaj nauczył się kochać zapach wiatru i smoły, od najmłodszych lat przyzwyczajał się do życia na wodzie i do ciężka praca.

W młodości Valentin wyobrażał sobie życie jako proces, którym człowiek sam kieruje według własnej woli – niczym kapitan statku. Dlatego trzeba ćwiczyć wolę. A młody człowiek godzinami siedział przed gipsową figurą, obserwując jej nos i inspirując się do dobrych uczynków; codziennie wykonywał pięć prac, których nie lubił i nie wykonywał pięciu, które lubił: stał na głowie i siedziałby na gwoździach, żeby rozwinąć swoją wolę. Jego marzeniem było zostać chemikiem. Valentin ukończył wieczorową szkołę średnią w ciągu półtora roku i po zdaniu testów wstąpił na uniwersytet, ale kiedy skończyły mu się fundusze, ponownie zarabiał na statkach i na różnych stanowiskach. Tutaj głównie to właśnie ten przypadek zainspirował V. Pāvulę do działań nurka.

Stary Pāvuls, który wcześniej pracował przy podnoszeniu zatopionych holowników, podjął się podniesienia żaglówki znajomego, która zatonęła w morzu podczas jesiennych sztormów.Mewa” z ładunkiem torów kolei wąskotorowej. Gdy umówieni nurkowie nie przybyli w ostatniej chwili, ojciec zdecydował – zróbmy to sami! Kiedy jednak próby nurkowania ojca i najstarszego syna zakończyły się niepowodzeniem, przyszła kolej na Walentego. Albo były to dawne ćwiczenia siły woli z figurami gipsowymi, albo coś, ale udało się! A życie Valentina Pavula potoczyło się w innym kierunku.

Było lato 25 lat temu na Bałtyku w pobliżu Gipki, kiedy kolejny nurek po raz pierwszy miał okazję zobaczyć dno „od środka”. Po przymierzeniu kombinezonu nurka, siedząc najpierw na bloku na brzegu, zanurkował na głębokość 3 metrów: pod spodem biały morski piasek, nad głową zielonkawy, mieniący się w promieniach słońca welon. Mała przezroczysta flądra w strachu szukała schronienia pod ciężkim ołowianym butem. Później, na głębokości 22 metrów, obmacując na grubym krześle wokół zatopionego marynarza, zawiązując pierwszy węzeł i odnajdując pierwsze zwłoki, scena była już mniej romantyczna, ale mimo to Valentine Pavuls zasiał w tym węźle swoją przyszłość.

Tutaj nauczył się też kolejnego ważnego przykazania – pod wodą ze wszystkim trzeba sobie radzić samemu.

Pavuls zakochał się w nowej pracy i choć zawsze odbywa się ona w podobnych warunkach, zawsze pojawia się coś nowego. Kiedyś był to statek ekspedycyjny na Biegun Północny, który zatonął w pobliżu Daugavgriva.Nordenskjoelda”innym razem holownik, konstrukcja mostu, złamana kotwica, zagubiony ciężarek lub 1 łowienie kul armatnich z czasów szwedzkich w Dźwinie koło Krustpils.

Ze szczególną przyjemnością Pāvuls wspomina zorganizowaną przez Muzeum Szkolne „wyprawę” – wyprawę zbierającą eksponaty wzdłuż Dźwiny, w której brał udział jako 13. uczestnik i która trwała 13 dni. Należy także wspomnieć o poszukiwaniu torped zagubionych podczas manewrów morskich podczas służby wojennej na morzu, gdzie Pavuls wciąż uczył się je odnajdywać, a także próbował grać w szachy z dna morza.

Na końcu tej pstrokatej linii znajduje się Ķegums, gdzie kilku innych łotewskich nurków, w tym stary Pāvuls, pracowało przy budowie elektrowni. Była to okazja nie tylko do zdobycia dużej ilości nowej wiedzy i doświadczenia, ale także poznania nowych, ulepszonych metod pracy i sporo zarobienia. Obydwa czasy okupacji nadeszły, kiedy przyjemniej było przebywać pod wodą i nie widzieć, co się wokół dzieje. Ostatnia praca Pāvuli na Łotwie, poza ojcem, miała miejsce w 1944 roku. niedaleko Ventspils, szukam kogoś
zatopiony okręt wojenny. Była też możliwość ucieczki na Gotlandię dwoma motorówkami, zabierając ze sobą innych Łotyszy.

W Szwecji V. Pāvuls pracuje także we własnej branży, gdyż podczas budowy Ķegum miał już powiązania z niektórymi szwedzkimi firmami. Szwedzka scena jest tak samo bogata w doświadczenia, jak wszystkie poprzednie. Niezwykła praca z parowcem”Ostpreussena”, który wraz z dwoma innymi niemieckimi statkami transportowymi przepłynął w czasie wojny przez szwedzkie pola minowe. Ostatecznie wzięto do niewoli łącznie 212 żołnierzy, a mnóstwo amunicji zatonęło. Pavul wysadził 6 ton ładunku dynamitu o masie 50 kg! Było to przeżycie podobne do eksplozji miniaturowej bomby atomowej w morzu, z tą różnicą, że hałas przed wzniesieniem się grzyba wodnego nie był głośniejszy niż uderzenie młota. Potem morze przez 1 km było białe od martwego dorsza. Ostatnia praca w Szwecji była przy byłym łotewskim parowcu”Vizma", za które Duńczycy po zdobyciu trzęśli się za "Mówi“.
W sumie Valentīns Pāvuls brał udział w podnoszeniu lub wysadzaniu w powietrze 36 statków i promów, budowie 7 stacji i 3 mostów, wznoszeniu 9 wysadzanych w powietrze mostów, odbudowie 3 portów.

V. Pāvuls był także aktywny w pracy publicznej, kierując w 1933 r założenie stowarzyszenia nurków „Dzelme”, a nawet organizowanie wyścigów nurków w Lielupe. Jego pierwsze publiczne wystąpienie miało miejsce, gdy zwolnił swojego kolegę Kontantę. Kontant zginął na głębokości 32 metrów, zaplątany w przewody i próbując się z nich uwolnić, nadwyrężając serce.

Sam Paweł był kiedyś w takim niebezpieczeństwie przez 2 godziny na wspomnianym już „Nordenskjöld”, ale zmartwieni towarzysze na górze nadal sygnalizowali: wszystko w porządku, nie stracili nerwów i wreszcie się uwolnili.

Dobre zdrowie, wytrzymałość i ogólnie nerwy są tym, czego potrzebuje nurek. We wcześniejszych czasach nadal wymagano, aby nurek był w stanie unieść 10 funtów, ale takie wymagania nie są już modne.

Zachowajmy historię łotewskich sportów podwodnych! Do składania aplikacji zapraszamy łotewskich weteranów sportów podwodnych lub osoby, które znają podwodnych sportowców i byłych nurków. 

Valentīns Pāvuls tworzy szkołę szkolenia nurków „Kanadyjskie Centrum Szkolenia Podwodnego”

W 1979 roku kanadyjska prasa często wspominała Łotysza z Toronto Walenty Pawula imię, ze względu na swoją nowo założoną pierwszą szkołę nurkowania w Toronto, działającą nad brzegiem jeziora Ontario.

Kanadyjskie Centrum Szkolenia Podwodnego
Kanadyjskie Centrum Szkolenia Podwodnego

Nowa szkoła znana jest pod nazwą „Kanadyjskie Centrum Szkolenia Podwodnego„. W swojej oryginalnej formie jest zainstalowany na dawnym tankowcu firmy Shell, który jest obecnie zacumowany na wschód od dziedzińca portu. Duży statek, który został przebudowany na potrzeby nowej szkoły, widać już z dużej odległości z czerwono-niebieskim kominem i długości około 90 m. W dużych zbiornikach zbiorników, w których kiedyś znajdowała się ropa, znajduje się obecnie woda, w której nurkowie ćwiczą swoje rzemiosło. Dawne kwatery sypialne marynarzy zostały obecnie podzielone na sale lekcyjne, a kwatery kapitana stały się biurem V. Pávili.

Kanadyjskie Centrum Szkolenia Podwodnego
Valentin Pavuls – Kanadyjskie Centrum Szkolenia Podwodnego

Zatrzymuje się na chwilę przy swoim aparacie do nurkowania i zaprasza na małą wycieczkę po tym ośrodku szkoleniowym.
W ostatnich latach zapotrzebowanie na zawodowych nurków było bardzo duże, ponieważ wiele międzynarodowych firm zajmujących się poszukiwaniem statków i ropy naftowej rozszerzyło swoją działalność na wszelkiego rodzaju prace budowlane w ramach
woda. Wszelkie tego typu prace budowlane i konstrukcje wymagają nurków, którzy nie tylko znają się na fachu, ale potrafią także wykonywać inne prace, jak np. spawanie itp. Trzeba było zainwestować milion dolarów. duży kapitał zakładowy.” Pieniądze te pochodzą od firmy nurkowej „Forand Marine and Construction Co.” zarządzanej przez V. Pāvulasa. Sp. z o.o." Aby rozpocząć pracę w nowej szkole, potrzebne były różne płetwonurki i akcesoria dla nurków.Aby nurek mógł rozpocząć pracę, musi liczyć na 7000 doli. duże wydatki. Na przykład sam hełm lub nakrycie głowy nurka kosztuje około 4500 dolarów, a kombinezon kosztuje 700 dolarów. i sprzęt telefoniczny 1500 USD, nie wliczając zbiorników sprężonego powietrza i innych akcesoriów.

Fuel Marketer to siedziba Kanadyjskiego Centrum Szkolenia Podwodnego
Fuel Marketer to siedziba Kanadyjskiego Centrum Szkolenia Podwodnego

Valentin Pāvuls założył szkołę z 25 uczniami, a ich liczba rośnie z każdym tygodniem, choć jeden kurs kosztuje około 2300 dolarów na ucznia. jest to tzw. kurs podstawowy dla nurków, który trwa 15 tygodni, podczas którego student zdobywa niezbędną wiedzę w swoim fachu, ale później może pracować w praktyce – pracując pod wodą do głębokości 200 stóp. Obecnie uczniowie V. Pāvuli nie schodzą głębiej niż 20 metrów. Na pytanie, kto szkoli młodych nurków, V. Pāvuls z uśmiechem odpowiada: „Na szczęście udało mi się pozyskać 5 instruktorów, którzy mają duże doświadczenie w tej branży”. W dalszej rozmowie V. Pāvuls, który licencję nurka otrzymał od swojego ojca Valentina (seniora), wyjaśnia: „Każdy, kto ukończył 18. rok życia lub nie przekroczył 40. roku życia, cieszy się dobrym zdrowiem i posiada wcześniejszą wiedzę z zakresu mechaniki lub konstruktorzy mogą uczyć się w nowej szkole. Ale najważniejsze jest zainteresowanie zawodem nurka.”
„Odnoszący sukcesy kadeci nie będą musieli martwić się o możliwości zatrudnienia” – dodaje Valentin, który pracuje w tej branży od lat. Brakuje dobrych nurków nie tylko w Kanadzie, ale na całym świecie. Ci, którzy wybiorą ten zawód, mogą zarobić około 25 000 dol. na rok."
4 września szkoła rozpoczęła działalność ze wspomnianymi już 25 uczniami, natomiast 1 października rozpoczął się drugi kurs z taką samą liczbą zainteresowanych uczniów. Kolejny, większy kurs, który rozpocznie się w styczniu, obejmie także fotografię podwodną. V. Pavul ma nadzieję, że szkoła, którą prowadzi przy wsparciu rządu Ontario, będzie miała pomyślną przyszłość. O tym optymistycznym poglądzie świadczy 10-letni kontrakt podpisany z administracją portu.
Zapytany o zasady bezpieczeństwa i lewatywy, jakie mogą mieć miejsce w tej branży, V. Pāvuls odpowiada: „Zawód nurka nie jest bardziej niebezpieczny niż np. latanie czy prowadzenie samochodu. Oczywiście nieszczęścia
przypadki zdarzają się od czasu do czasu. Oczywiście zawsze należy zachować ostrożność, ponieważ właśnie z powodu nieostrożności dochodzi do różnych wypadków, które mogą również kosztować życie. Praca pod wodą jako taka nie jest niebezpieczna. Za dwanaście lat
Nie doświadczyłam żadnej lewatywy i nie słyszałam, żeby któryś z moich kolegów został ranny w wypadku.” Zainteresowanie tym zawodem Valentiny Pāvul zrodziło się już jako chłopiec, pod wpływem ojca. Już na Łotwie jego ojciec był znanym nurkiem i kontynuował pracę w Szwecji. To właśnie tam syn zainteresował się zawodem ojca, choć część swojego czasu rezerwował na chemię i geodezję.

W 1958 roku młody Walenty nabył już na tyle wiedzy, że podjął pracę w parafii św. dla projektów Lorenz Waterway. Warto w tym miejscu wspomnieć, że firma jego ojca „Budownictwo Morskie” miała już wówczas ugruntowaną pozycję.
Na zakończenie (wspomnijmy, że telewizja CBC wyemituje wkrótce specjalny program, w którym dominować będzie szkoła płetwonurków V. Pāvuli.

Weź udział w tworzeniu muzeum nurków

W tej chwili trwa gromadzenie ekspozycji „Muzeum Narciarstwa Wodnego”, jeśli chcesz wziąć udział w jego tworzeniu, miejscem powstania kolekcji jest Pinķi, dzielnica Mārupe, LV-2107, telefon 220-77- 202.

Wszyscy kibice, którzy pomogą w tworzeniu kolekcji, zostaną wpisani na listę honorowych gości „Muzeum Nurkowania” i otrzymają kartę podarunkową na usługi klubu nurkowego.