Wraki statków na przylądku Kolka – dziedzictwo kulturowe i historyczne pod falami

Nurek Valentin opisuje swoje doświadczenia ze statkiem „Ernestini”, który sto lat temu osiadł na mieliźnie w Kolce, oraz swoje doświadczenia z lokalnymi „Piratami z Kolčenii”.

Parowiec - żaglowiec zatopiony w Przylądku Kolka

Aby móc mi pomóc „z góry” łódź jest zakotwiczonajeśli znajduje się nad pokładem, pomiędzy dwoma masztami. Włazy miały osłony podczas burzy oderwany i teraz na pokładzie statku majaczyły dwa duże czworobokibrak pustki.

Wyszedłem z łodzi bezpośrednio na pokład bez hełmu, który założył mój ojciecszturchnął mnie w głowę, gdy stałem po pas w wodzie. Pluskanie się pod wodą jest dość niewygodne, jeśli to nie wystarczy głęboko. Ojciec kazał mi zmierzyć długość dużych dziur, pod względem szerokości, grubości i narożnika do narożnika. Zmierzyłem lubprzede wszystkim różnymi technikami. Ojciec, dla porównania pomiarów i okazało się, że są ze sobą zgodne. Ok dobrze! Zejść na dół i sprawdzić, czy są jakieś dziury lub inne uszkodzenia.

Nurek bada teren zatopionego statku w Kalkucie

Zeszłam „na dół” i sama chodziłam po zaciemnionym pokoju koniec końców. Nie znalazłem żadnych dziur. Na obu końcach mocne żelazne przegrody, żelazne belki po bokach i sierpień żelazny sufit nad jego głową, cały z żelaza. Pod nogami puste worki pokryte piaskiem. Ładunek soli rozpuszcza się w wodzie. Trzeba było też zajrzeć do komory silnika. Wejście do nich jest z pokojudomy res. Upadłem, ale nie mogłem się odwrócić. Dla mnie pokoje były za wąskie na sukienkę. Po omacku szukałem diesla w ciemności a w przypadku niektórych mniejszych silników kierownica cofa się w domu.

Drzwi do kabiny kapitana są otwarte. Chciałem przykleić detam też. Słabe, upiorne światło przepływało przez chdo okrągłych pudełek. Dlaczego cztery? Z zewnątrz widziałem tylko dwa. Pokój wydawał się nieproporcjonalnie długi z powodu durna przeciwległej ścianie. I coś się poruszyło w drzwiach! Takie tjpowódź była gładka. Poszedłem dalej i jeleń podszedł do mnie. Obydwawkrótce jako nurek.

Gdzie coś takiego mogło się tutaj wydarzyć?! Zrobiłem kolejny krok i wpadłem na lustro! Widziałem siebie w lustrze: obdarte, wzdęte ciało, serce z ołowiu na piersi i jasna głowa kaparu z czterema szklanymi oczami. Taki
ten dziwak mógłby przestraszyć nawet największą fokę, nie tylko mnie! W lustrze widziałem też dziwaczne obrazy kanapy i biurka za mną. Piękna kabina na 200 tonową łódź!

Czy kapitan potrzebował tak dużego lustra, żeby zobaczyć wszystkie guziki munduru i szwy na mankietach? Brody
do degustacji wystarczyło znacznie mniej. Ojciec pociągnął za linę sygnałową, żeby polać wodę, Ziemelis biegł już po morzu i ubijał wodę nad Ernestine.

Ojciec w ogóle nie pytał, co widziałem. wciągnął mnie na łódkę, odepchnął od wraku i – popłynęliśmy z szosowym wiatrem
na śniadanie. Kiedy dotarliśmy do brzegu, wokół Ernestine tańczyły już małe owieczki.

Żeglarze nazywali Cape Kolka Domesnas

Tylko przez przypadek Bērzkalns miał szczęście znaleźć się w Kolce, kiedy burza przewróciła Ernestiniego i latarnika
wyłowiono z fal w łodzi i przeniesiono na brzeg wokół sługi statku. Bērzkalns poprosił kapitana statku, aby się wytarł i ogrzał. Trząsł się tak bardzo ze złości, lamentu czy zimna, że mógł tylko powiedzieć: „Verfluchte Domesnas” (Żeglarze nazywani Cape Kolka Domesnass).

Latarnia morska na Przylądku Kolka 100 lat temu
Latarnia morska na Przylądku Kolka 100 lat temu

Kapitan kupił statek tanio, bo trochę ucierpiał w zderzeniu z większym statkiem, ochrzcił go Ernestine na cześć swojej narzeczonej, zamontował nowy silnik i wyremontował go, aby następnym razem mógł wybrać się w podróż poślubną, spędzić swoje życie na nim wraz z rodziną i pozostawienie go ponownie swojemu synowi. Tym razem czarterując Ernestini z ładunkiem soli do Arensburga, miał nadzieję zarobić na wesele. Ale teraz? "Verfluchtes Domesnas!

Starzy rybacy z Kolki

Nowymi gośćmi byli starzy rybacy, którym ból kości lub deski nie pozwalały już wyruszać w morze na ryby na stynię. odwracając się – gdy przechodzili – aby, życząc wszystkiego najlepszego, odwieść Bērzkalnu od głupiego pomysłu podniesienia statku. Ernestyna już nigdy nie będzie pływać, ponieważ z piasków Kolki nie wydobyto jeszcze żadnego statku. Wyszczególniono wielu marynarzy, którzy zostali pochowani na mieliźnie... Chociaż starzy ludzie mówili w połowie po łotewsku, w połowie po libijsku, dowiedziałem się, że zimą, kiedy budowali latarnię morską na końcu mielizny, morze zamarzło tak bardzo, że mógł przewieźć kamienie końmi przez Cieśninę Irve'a z wyspy Sami.

Piraci Kolka - spinnery nóg

Plotki o obcinaczach nóg to zimne kłamstwo. Kto rozsądny podpaliłby głowę i ogon konia i w burzliwą noc poprowadziłby go na sedum, aby skłonić marynarzy do umyślnego ucieczki na mieliznę? A kto odetnie stopy żywemu lub zmarłemu, żeby dostać się do butów? Jak wyciągnąć odciętą nogę z buta?! Jakby było mało dobrych rzeczy, które samo morze wyrzuciło na brzeg. Do niedawna, kiedy zepsuli stary prom Asara, same deski nie były w stanie podnieść zawietrznej... Starzec spojrzał na ojca i zdając sobie sprawę, że zbliżył się do niebezpiecznej mielizny, popłynął z powrotem na bezpieczniejsze wody z przeszłości...

100 lat temu Zatoka Ryska nazywała się Mazjūra

Maszty Ernestine były widoczne na środku mielizny już w połowie drogi do latarni morskiej. Po lewej stronie Cieśnina Irve i Morze Bałtyckie, które miejscowi nazywają Dižuur, po prawej Zatoka Ryska - Mazjūra. Na brzegu prądy i fale obu mórz spotkały się i walczyły, a zwyciężyła strona, której pomagał wiatr. Ale – nieważne, jakie wiatry wieją, wszystkie wieją od morza”. Jednak wiatry „lądowe” z południowego zachodu były jeszcze gorsze od wiatrów morskich, gdyż wówczas fale obu mórz załamywały się o brzeg. Jak ciężko załadowany statek o trzymetrowym zanurzeniu mógł zostać rzucony i zatonąć na mieliźnie o głębokości jednego metra, nie rozumieli nawet żeglarze, którzy nie doświadczyli burzy w pobliżu Kolki.

NK 47,48